Czy 100 słówek to mega dużo? A 5 minut to bardzo mało? No właśnie. Jak to pogodzić, skoro te obie rzeczy są teoretycznie sprzeczne? Zanim Ci to wyjaśnię, pozwól że ci coś zobrazuję.
5 minut to taka krótka chwila. Pewnie nie zdajesz sobie sprawy, ale takich „5-minutówek” masz do dyspozycji w ciągu dnia całe mnóstwo:
- Rano, z kawą w ręku czekasz na dzieci aż zjedzą śniadanie.
- Przerwa w pracy, niektórzy na papieroska – można plotkować albo zrobić coś pożytecznego
- Czekasz na przystanku na autobus czy tramwaj – masz te 5-10 zapasu
- Jedziesz do domu – zamiast rozmyślać o niebieskich migdałach, warto produktywnie wykorzystać ten czas
- Po południu – wyjście z psem, chwilka na ławce lub na łące w twojej okolicy
- Czekasz na dziecko odbierając je z treningu lub szkoły językowej, czemu nie?
- Wieczorem tuż po kolacji – zanim odpalisz film. 5 minut cię nie zbawi.
Jak to jest możliwe, że dasz radę powtórzyć 100 słówek w 5 minut? Wszystko wyjaśni ci krzywa zapominania.
Spójrz na nią i powiedz co widzisz? Zacznij od lewej u góry.
Przechytrz pamięć!
Załóżmy, że chcemy nauczyć się 100 słówek. Ogarniamy je któregoś dnia i ten dzień staje się końcem nauki, a początkiem ich powtarzania. Dziś umiemy więc dokładnie 100 słówek.
Natomiast kolejnego dnia okazuje się, że z tych 100 wyrazów z wczoraj pamiętamy zaledwie 50. Kumasz to! Połowę. Oznacza to, że 50% słówek wyparowało nam z głowy w ciągu zaledwie jednej nocy. Pewnie pomyślisz, że to tylko o tobie. Tak, ale to również i o mnie, i o każdym z nas. Każdy tak ma. Nie przejmuj się.
I teraz by nie schrzanić całej tej roboty musisz przerwać ten paskudny trend. Stań się bohaterem i pokonaj wroga kolejną powtórką. Im szybciej to zrobisz, tym kolejnym razem będzie miał mniej siły na wyrwanie słówek z twojej głowy. A ty tylko ułatwisz sobie życie. A mówiąc poważnie – twoim zadaniem jest kolejne powtórzenie słówek. Jeszcze dzisiaj.
Co to da?
Otóż okazuje się, że kolejnego dnia, a w tym przypadku trzeciego, z twojej pamięci wyparuje już „tylko” 30% słówek. A kolejnego już tylko 20.
Piękne jest to, że po tygodniu naszych zmagań pamiętamy niemal wszystko. A najlepsze jest to, że naszych 100 słówek zostanie w naszej pamięci na baaardzo długo. Ciężko będzie o nich zapomnieć. Uwierz mi.
Po takim czasie powtórka 100 słówek to pestka. Nazywam to strzelaniem z automatu: widzisz słówko po polsku – jak z kapelusza wyskakuje jego znaczenie w języku obcym. Nawet się nie zastanawiasz. Po prostu to wiesz. Identycznie jak to, że wiesz jak nazywa się twoja mama, pies czy ulica, przy której mieszkasz. Po prostu to wiesz. Strzelasz słówkami jak z automatu.
Powtórzenie więc 100 słówek zajmuje Ci tylko 5 minut. Nawet tego nie poczujesz. A przypominam, że takich „5-minutówek” masz w ciągu dnia wiele. To wiele szans na powtarzanie naszej „setki” albo kolejnych 100 wyrażeń – zupełnie dla Ciebie nowych.
Jaki jest twój cel?
Po kilku tygodniach takich zestawów możesz mieć wiele. W moim przypadku to nawet 1000 miesięcznie. To już całkiem niezły wynik, tym bardziej , że zaczynasz przyzwoicie mówić mając „w kieszeni” już około 2000 słów i wyrażeń.
Co ciekawe, im częściej powtarzasz w początkowej fazie nauki, tym rzadziej wracasz do swojej „setki” potem. W moim przypadku bywa tak, że po kilku dniach intensywnego powtarzania danej paczki słówek (intensywnie oznacza w tym przypadku krótko, a często) stwierdzam, że jej wałkowanie dalej nie ma sensu. Wybieram ją coraz rzadziej, zdobywając jednocześnie czas na nowe wyzwania. Mogę się poświęcić nowym słówkom i iść najzwyczajniej do przodu. Starych i tak już nie zapomnę. Przynajmniej przez dłuższy czas.
Jeśli chcesz zatem szybko opanować nowy język obcy, ekspresowo uczyć się słówek i jednocześnie poświęcić na naukę zaledwie kilka 5-minutówek dziennie – spróbuj wprowadzić moją metodę jeszcze dzisiaj. Efekty będą zdumiewające, a ty ostatecznie stwierdzisz, że twoja pamięć jest genialna.