Rozwój osobisty

Talent do języków to bzdura!

 

„Ty to masz talent to języków!”
„Tobie to przychodzi łatwo, dlatego tak szybko uczysz się tych języków.”
„Aaaa, ja nie mam talentu do tych języków”.
– mówiono mi setki razy.
Za każdym razem, gdy to słyszę, gotuje się we mnie krew.

PO PIERWSZE: nie ma według mnie czegoś takiego jak talent do języków obcych. Być może część ludzi potrafi zapamiętywać więcej i szybciej od pozostałych, ale nie jest to bezpośrednio związane z nauką języków. To umiejętność ogólna, którą można wyćwiczyć. Jeśli masz dobrą pamięć to równie dobrze i szybko zapamiętasz 10 słówek oraz to, że w sklepie masz kupić śmietanę, 200 g sera, 6 kajzerek, proszek do prania, zgrzewkę wody oraz kilogram jabłek. A tempo przyswajania i ilość rzeczy / słówek do zapamiętania to tylko kwestia wytrenowania.

PO DRUGIE: osobiście uważam, że nie mam jakichś specjalnych predyspozycji do nauki języków obcych. Talent do języków to według mnie MIT. To tylko kwestia odpowiedniego podejścia, odpowiednich metod uczenia się, samoorganizacji oraz zwyczajnej chęci. Nic więcej.

 

Ale by Wam to uzmysłowić, opowiem Wam moją historię.

Rok 1992. W Polsce otwierają pierwszego McDonalda, a na świecie wysłano pierwszego SMSa. Zaczynam uczyć się języka niemieckiego w jednej z legnickich podstawówek. Standardowa nauka – klasa, nauczyciel, podręcznik. Pewnie większość z Was ma dokładnie takie samo doświadczenie. Po 4 latach nie umiem nic, czego potwierdzeniem jest mały test na początku liceum. Okazuje się, że nie wiem zupełnie nic. Szczęśliwie trafiam na dobrą nauczycielkę, dzięki której po 3 latach potrafię komunikować się po niemiecku. Dużo dają wymiany językowe i niemal codzienny kontakt z tym językiem. Ile mamy więc lat? 7! Talent nie z tej ziemi.

Rok 1996. Na ekrany kin wchodzi Kiler oraz ludziki z South Parku, a ja zaczynam uczyć się języka angielskiego. Ostry nauczyciel, setki słówek z dnia na dzień, mnóstwo czasów i struktur gramatycznych. Kartkówki niemal na każdej lekcji. Może ktoś z Was ma podobne doświadczenia? Najlepsze jest to, że po 4 latach nauki nadal nie potrafię mówić. Mimo, że znam setki słówek i wiem jak tworzy się zdanie w czasie Past Perfect Continuous czy formie biernej dowolnego czasu. Kolejnych 5 lat nie przynosi zmiany. Częściowo z powodu metod nauki, ale i również z mojego powodu. Nie było parcia na angielski, a nauka jakoś nie specjalnie przynosiła efekty. 9 lat jak krew w piach.
Nadal uważasz, że to talent?

Rok 2007. Firma Apple prezentuje pierwszego iPhone’a, a ja w międzyczasie dzięki już własnym staraniom znacznie podgoniłem niemiecki (od ogólnej komunikacji do poziomu native speakera) oraz angielski (z poziomu niemówienia do etapu swobodnej komunikacji).
Zaczynam uczyć się języka rosyjskiego. Zupełnie inne lekcje, nastawione w 90% na mówienie. Znam cyrylicę, potrafię pisać i czytać po rosyjsku już po kilku miesiącach. Bardzo dużo mówię. Dojście do poziomu swobodnej komunikacji zajmuje mi niecałe 2 lata. Znajomość tego języka potwierdzam podczas licznych wyjazdów do Rosji, na Białoruś i Ukrainę. Na co dzień dużo mówię i czytam w tym języku. A więc 2 lata od zera. Ten sam człowiek, ale jakoś tak inaczej. Może to jednak nie talent, a sposób nauki?

Rok 2013. Zaczynam uczyć się języka chorwackiego. Pierwszy raz zupełnie samodzielnie i bez nauczyciela. Preferuję naukę według własnych metod oraz w pełnym zanurzeniu się w języku. Mimo obowiązków ojca, męża, licznych wyjazdów służbowych i sportu potrafię uczyć się niemal cały dzień różnymi metodami. Po 4 miesiącach mówię po chorwacku dość dobrze i od tego momentu każda zawodowa czy prywatna podróż do Chorwacji jest nastawiona właśnie na ten język (a nie jak wcześniej na niemiecki czy angielski). W 2015 przeprowadzam pierwsze szkolenie całkowicie po chorwacku. 4 miesiące nauki od zera.

W międzyczasie przyswajam język serbski (podobny, choć już nieco odmienny od chorwackiego i z zupełnie innym zapisem). Poznaję też podstawy tureckiego, który pozostaje do dzisiaj zaledwie epizodem.

Rok 2017. uż przed wyjazdem do Włoch zabieram się ostro za włoski. Podstawy były mi znane już wcześniej, ale tak naprawdę po kilku latach nie pamiętałem zbyt wiele. Pełne zanurzenie w języku włoskim, własne fiszki, różne metody nauki i jest – po 2 miesiącach prawdziwy test podczas wyjazdu narciarskiego. Obsługa hotelu, restauracje, wszędzie. Prawdziwa radość, że mówię po tak krótkim czasie nauki.

 

Zadam pytanie więc jeszcze raz:
Mam ten talent czy to jednak kwestia podejścia do nauki, wybrania dobrych metod i zwykła chęć do uczenia się?

Te 7 lat męczarni z niemieckim i prawie 10 z angielskim raczej nie świadczą o specjalnych predyspozycjach do nauki języków obcych.
Dlatego moim zdaniem
– właściwa organizacja nauki i brak ram czasowych (uczę się wtedy kiedy mogę i chcę),
– ciekawe metody (uczę się tak jak dzisiaj tego chcę)
– pełne zanurzenie się w języku (kontakt z językiem od rana do wieczora)
– przyjemność z nauki (robię to chętnie, a nie bo muszę)

…..to klucz do sukcesu.

To na pewno więcej ciężkiej pracy, konsekwencji w działaniu i mądrego podejścia do nauki niż mitycznego talentu. Kluczowe jest również właściwe nastawienie i wiara, że DASZ RADĘ SIĘ NAUCZYĆ. Sama nauka MUSI stać się PRZYJEMNOŚCIĄ. To musi być czysta rozrywka, której pragniesz doświadczać cały dzień. Wtedy to działa.

A talent lub jego brak – to tylko wymówka. Więc jeśli twierdzisz, że nie masz talentu do języków obcych – nie ucz się. Za 10 lat będziesz w tym samym miejscu i nadal będziesz marudzić, że innym łatwiej przychodzi. Ja i tacy jak ja – próbujący, chcący i wierzący w naukę języków obcych nauczymy się w tym czasie kilku kolejnych języków. Nawet jeden będzie wielkim sukcesem. I tego wam z całego serca życzę!

Piotr Kruk
Piotr Kruk - poliglota, mówca TEDx oraz praktyk międzynarodowego biznesu. Od kilkunastu lat pracuje w ponad 20 krajach Europy wykorzystując w codziennej pracy aż 7 języków obcych. Autor książki „Język obcy w 6 miesięcy” oraz pasjonat praktycznego podejścia do nauki języków.

2 komentarze

  1. Witam to powiedz mi co to jest jak ja się nie uczyłam Perfect Angielskiego ani Niemieckiego a przetłumaczę wszystko i napiszę też wszystko, tylko słabo z mową bo mam jakąś blokadę. Pozdrawiam.

    1. Witam, nie wytworzyłaś w sobie automatyki językowej. Nie ćwiczysz mówienia „do siebie”, reagowania na różne sytuacje – widzisz, myślisz, mówisz. Twórz też więcej krótkich tekstów, np. opisujących wczorajszy dzień, właśnie zjedzony obiad, jutrzejsze plany, itd. Jeśli będziesz to robić regularnie, a potem w wolnych chwilach przed samą sobą będziesz próbowała (nawet w myślach) powiedzieć to samo, co ostatnio opisałaś w zeszycie – wtedy pójdzie już gładko.

Brak Możliwości Komentowania.