Języki obceProduktywnośćRozwój osobisty

Nie ucz się gramatyki. NEVER!

Obserwuję zarówno na instagramie, jak i na facebooku wielu magików, którzy wyjaśniają zarówno proste jak i skomplikowane reguły gramatyczne. Wstawiają tabelki z odmianą rodzajnika oraz listy z odmienionymi czasownikami. Ze szkoły znamy piękną tabelkę odmiany czasowników nieregularnych (tą, która ma 3 formy). Oczywiście do wykucia. W mojej pamięci pojawia się również trauma z niemiecką rekcją przymiotnika. Być dumnym z – stolz sein auf. I jeszcze bądź tu mądry i zapamiętaj czy to było z Dativem czy z Akkusativem. Po kiego grzyba się tego uczymy? Dlaczego nauczyciele skazują nas na pustą naukę, dzięki której i tak nadal nie potrafimy mówić? Czy nie można tego uniknąć i sprawić, że nauka gramatyki nie zniechęci nas do języka?

Of course, że można. Zanim powiem wam jak, wyjaśnię, że ja naprawdę uwielbiam gramatykę. Lubię po prostu wiedzieć co i jak. Mogę się nawet pochwalić, że niemiecką gramatykę mam w jednym paluszku i potrafię każdemu wytłumaczyć niemal każdy jej element. Mam nawet taką anegdotę, że rozmawiając z Niemcami zadziwiam ich, gdy mówię, że można po niemiecku stworzyć zdanie zwierające nawet 4 czasowniki. Zawsze są zdziwieni, bo nie wiedzą, że tak się da. Dla nich gramatyka jest integralną częścią języka. Dla nas dodatkową pracą do wykonania. I właśnie z tym nie mogę się pogodzić.

Choć sam lubię gramatykę, ucząc się kolejnych języków po prostu jej unikam. Celowo. I Wy również powinniście tak zrobić, bo znajomość zasad gramatycznych nie jest Wam potrzebna do opanowania języka. A proces ten powinien być tak naturalny, jak to się tylko da. Już Wam to wyjaśniam.

Popatrzcie na moje fiszki. Czym się charakteryzują? Jak myślicie?

Oczywiście! Każda z widocznych fiszek to gotowy zwrot. JEM ŚNIADANIE. W normalnym przypadku nauczylibyście się wyrażenia „jeść śniadanie” w formie podstawowej. Niezależnie jakiego języka się akurat uczycie. Potem konieczne byłoby poznanie poszczególnych odmian: ja jem śniadanie, ty jesz śniadanie, on je śniadanie. Czyli łącznie 6-7 form do wykucia. Ale czy naprawdę potrzebne Ci to do szczęścia?

A teraz IDĘ DO PRACY. Czyli „iść” – znowu 6-7 form. Potem „praca”, potem „do” i choć mamy już wszystkie elementy układanki, nie ma pewności, że wszystko dobrze poskładasz. Popatrzmy na taki niemiecki: Ich gehe zur Arbeit. Ich gehe, czyli ja idę. Potem wyraz ZUR czyli połączenie przyimka ZU oraz rodzajnika DER. Już jest skomplikowane, nie? No właśnie! Dlatego oszczędź tego sobie i NIE UCZ SIĘ GRAMATYKI. Never! Inaczej zamiast ćwiczyć mówienie – zgubisz się w gąszczu struktur gramatycznych i przy okazji stracisz chęć do nauki języków. Vergiss es! – jak mówią Niemcy, czyli zapomnij!

Wyjaśniam dalej.

Ja ucząc się nowego języka zawsze uczę się gotowych form. To krótkie zdania lub wyrażenia. Zerknij:

Jem śniadanie.
Za dziesięć ósma.
Dokładnie o ósmej.
Idę do pracy.

Krótko i konkretnie. Od teraz potrafię powiedzieć: Jem śniadanie za dziesięć ósma, a dokładnie o ósmej idę do pracy. Easy? No jasne, że easy. Czy tak nie jest prościej i szybciej? Czy ja w tym przypadku dotykam gramatyki? Nie. Czy poznaję odmiany czasowników wg tabeli? Nie. Czy zastanawiam się jaki rodzajnik użyć? Nie. Bo mi to do niczego nie potrzebne. Szkoda na to czasu. Ja chcę mówić i to robię! A nie komplikuję sobie życie i marnuję dobre chęci na coś bezproduktywnego.

Tu mam doskonały i znany wszystkim przykład
(Uwaga! Wersja nieocenzurowana):

Dzień Świra – reż. Marek Koterski

Na koniec jeszcze jedna rada: lepiej nauczyć się 20 konkretnych i mega użytecznych zdań niż 200 pojedynczych słówek. I tak będziesz potrafić więcej, a to pozwoli Ci mówić już od pierwszego dnia nauki.

Piotr Kruk
Piotr Kruk - poliglota, mówca TEDx oraz praktyk międzynarodowego biznesu. Od kilkunastu lat pracuje w ponad 20 krajach Europy wykorzystując w codziennej pracy aż 7 języków obcych. Autor książki „Język obcy w 6 miesięcy” oraz pasjonat praktycznego podejścia do nauki języków.